Recenzja filmu

Klubbing (2010)
Rosendo Ruíz
Francisco Colja
Yohana Pereyra

Po drugiej stronie miasta

Więcej szaleństwa i absurdu zdarzyło mi się zobaczyć w argentyńskiej telenoweli. Dlatego też "Klubbing" nie do końca mnie przekonuje.
Kiedy żyjesz w przyjemnym, bezpiecznym, dopieszczonym środowisku pośród materialnych wygód i nonszalancji wobec pieniądza, wyprawa do biednej dzielnicy jest czymś równie egzotycznym i niebezpiecznym, jak podróż do lasów tropikalnych Afryki. Właśnie o takim starciu kulturowym opowiada argentyński "Klubbing".

Bohaterem filmu jest młody, nieco nierozgarnięty, a z całą pewnością niedoświadczony przez życie fotograf. Traf chce, że zostaje wysłany do biednej dzielnicy, by zrobić zdjęcia z koncertu pewnej niezwykle popularnej wśród plebsu gwiazdy muzyki. Wszystko poszłoby dobrze, gdyby uwagę fotografa nie przyciągnęła pewna kobieta. Za jej sprawą chłopak pozna bliżej atrakcje oferowane przez "gorszą część miasta". Zostanie pobity, będzie ścigany i szantażowany. A jednak wbrew rozsądkowi weźmie w tym wszystkim udział, by zyskać coś więcej niż tylko trochę życiowego doświadczenia.

"Klubbing" to film zrobiony pół żartem, pół serio. I nie jestem do końca przekonany, czy właśnie taki był od początku zamysł twórcy. Fabuła jest bardzo grubymi nićmi szyta. Zwłaszcza w środkowej partii, kiedy sytuacja głównego bohatera pozostaje niejednoznaczna, balansowanie między rodzącą się miłością a lękiem przed groźbami nie są właściwie wygrane. Z tego tez powodu rzecz wydaje się chaotyczna i mało przekonująca.

Siłą obrazu są barwni bohaterowie. W tej kwestii reżyser niczego sobie nie żałował. Gangsterzy, piękności, przez które wpada się w kłopoty, czy aktor-transwestyta to tylko część z całej trupy przedziwnych charakterów. "Klubbing" sprawia jednak wrażenie, jakby autor cały swój wysiłek włożył w proces tworzenia bohaterów, tak że na fabułę pozostało mu już niewiele sił i inwencji. Poszczególnym scenom brakuje pasji i latynoskiego ognia. Więcej szaleństwa i absurdu zdarzyło mi się zobaczyć w argentyńskiej telenoweli. Dlatego też "Klubbing" nie do końca mnie przekonuje.

Reżyser Rosendo Ruiz zalicza podstawowy kurs z kręcenia filmów. Powinien jednak powtórzy lekcje dla zaawansowanych. Jeśli popracuje nad strukturą, kto wie, jego następny film może być o wiele bardziej atrakcyjny.
1 10
Moja ocena:
5
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones